- Czemu ona ci to zrobiła? - zapytał, chociaż wiedział, że nie powinien. Dziewczyna była jeszcze w szoku, ale ciekawość nim zawładnęła.
- Ona myślała, że mój tata zabił jej ojca.
- Przecież to nieprawda. - mulat od razu zaprzeczył.
- Powiedz to Blair.
- Trafiałaś na złych ludzi, ale teraz uważniej będziesz sobie dobierać przyjaciół.
- W życiu nie unikniesz złych ludzi, ale możesz zrobić wszystko, by nie stać się jednym z nich. - Destiny otarła swoje zaczerwienione oczy i nie zważając na chłopaka poszła się umyć i przebrać w czyste cichy.
W tym czasie Zayn bawił się z Whitney'em. Całą swoją uwagę skierował na psa i nawet nie zauważył, że szatynka zdążyła już przyjść. Rozczulił ją widok mulata który rzuca gumową piłeczkę i każe Whit'owi ją przynieść, jednak pies go nie słuchał więc chłopak próbował mu ją wyrwać z pyska. Chociaż na chwilę nie myślała o niczym.
- Jak ci się układa z Perrie? - zapytała siadając obok swojego przyjaciela. Chciała zapomnieć o incydencie sprzed trzydziestu minut, więc postanowiła zapełnić swój strach rozmową. Chyba wybrała niekoniecznie przyjemny temat, bo Zayn się skrzywił. Czasami chociaż wiemy co czujemy, nie wiemy co powiedzieć. On nie miał pojęcia co ma jej odpowiedzieć. Wyjawić prawdę, czy zachować do dla siebie? Destiny jest jego przyjaciółką i nie powinien jej okłamywać.
- Źle. Zakończyłem ten nieudany związek. Ona się ciągle o coś czepiała. - w jego oczach stanęły łzy, widać było, że chciał je zatamować, ale nie potrafił. - Des, to tak cholernie boli. - wtulił mokrą twarz w jej włosy, a ta lekko zdziwiona głaskała go po plecach. Nie umiała wydusić słowa. - Przyszła do mnie, znowu krzyczała, potem dostałem od niej w twarz. Nie wytrzymałem. - głos mu się załamał. Dziewczyna chociaż nie wiedziała jak to jest poczuła się okropnie, obwiniała siebie za rozpad ich związku.
" Ten ułamek sekundy, kiedy pętla bezradności zaciska się na gardle, kiedy ktoś potrzebuje Twojego słowa, kiedy jesteś ostatnim podmuchem nadziei, a Ty... nie wiesz, co powiedzieć. "
- Powiedz coś, proszę. - pociągnął nosem.
- Problem w tym, że nie wiem co. - między nimi zapadło milczenie, ale szatynka w końcu wydusiła z siebie pytanie. - Jesteś pewny swojej decyzji?
- Jak nigdy żadnej. Nie mogła stawać na drodze przyjaźni, bo ty nigdy nie zawiodłaś.
- Bo ty nigdy nie zawiodłaś. - powtórzyła szeptem słowa Zayn'a.
Naprawdę go nie zawiodła? Kochała go, to fakt, ale kiedy jej nie wierzył - nienawidziła. Kochać kogoś i nienawidzić to tak jakby zwalczać wodę ogniem. Powstanie para, powstanie głębsze uczucie od miłości. Tego nie zwalczy się do końca, to będzie w Tobie. Będzie Cię zjadało, wypełniało i nie będziesz w stanie odmówić, będziesz to karmić i dbać, aby potem cierpieć, bo to nie odejdzie. Miłość zostaje na zawsze. Więc czy naprawdę go nie zawiodła? On myślał, że nie, ale czy taka była prawda?
- Przez ten czas kiedy mnie nie było też taka byłaś? - popatrzał na nią załzawionymi oczami.
- Kiedyś byłam innym człowiekiem. Pamiętam, że ciągle się bałam, nienawidziłam, płakałam. Pamiętam, że umarłam... Ale ty to zmieniłeś. Widzisz? Już nie płaczę, czasem jedynie wspominam jak przedtem było okropnie, nie są to dobre wspomnienia, ale są i nic z tym nie zrobię.
- Straciłem dziewczynę, a odzyskałem przyjaciółkę. W życiu trzeba wybierać. Tak jak mówiłaś, jest coś za coś. Można żałować, że się źle wybrało albo, że się wcale nie wybrało. Ja nie żałuję. - jego twarz rozjaśnij uśmiech. Szczery, bez zbędnej sztuczności. Jego twarz była czysta, bez łez, wyschły.
Destiny nic nie powiedziała tylko wzruszona go przytuliła. Niedawno odkryła, że wprost uwielbiała jak ją obejmował. Jego skóra pachnąca wanilią była rajem, silne ramiona były schronieniem, a bijące serce muzyką. Czyż nie tego w życiu pragnęła? Być szczęśliwą i dzielić to szczęście z osobą która ją kocha. Dalej rozkoszowałaby się przyjemną atmosferą gdyby nie krew cieknąca jej po szyi.
Chłopak to zauważył i od razu pociągnął ja za rękę. Zaprowadził do łazienki i zaczął szukać środka do dezynfekcji. Kiedy go znalazł wyjął z szafki wacik i polał go woda utlenioną.
- Zayn, zostaw to, ja sobie poradzę.
- Cicho. - gazikiem dotknął skaleczenie na szyi dziewczyny, a ta pomimo tego, że ją trochę szczypało siedziała z kamienna miną.
Mulat był bardzo przybity, chociaż to on zerwał z Perrie, a nie na odwrót. W końcu byli ze sobą bardzo długo. Nie wiadomo co nim kierowało w tej chwili, może chciał się dowartościować? Albo chciał sobie udowodnić, że może mieć każdą? Najprawdopodobniej był to akt desperacji.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Istnieją nie tylko więzy przyjaźni. Są więzy których nie rozumiemy, zresztą nie musimy ich rozumieć. Nie naciskam za mocno? - popatrzał na ranę dziewczyny z której dalej sączyła się krew, Des pokręciła głową. - Więzy których nie da się nazwać. Można ich jedynie doświadczyć. Nie boli? - zapytał, a ona znowu zaprzeczyła. - Więzy pozbawione jakichkolwiek granic...Bezgraniczne. - znowu przyłożył watę do rany dziewczyny i lekkim ruchem przeciągnął po szyi. - Więzy namiętności. Więzy miłości. - przybliżył się do niej i mocno przycisnął w najbardziej zakrwawionym miejscu. - Bolało?
- Tak. - wyszeptała cicho.
- Mnie też.
- Czemu płaczesz? - zapytał Niall z zatroskaną miną.
Perrie przyszła do niego z rozmazanym makijażem i nieułożoną fryzurą. Musiało się stać coś poważnego, bo dziewczyna nigdy nie ubrałaby starego dresu i nie pokazałaby się tak ludziom.
- On ze mną zerwał, rozumiesz? Tak, tak zwyczajnie. Uderzyłam go, nie chciałam, ale gdy mi powiedział, że jestem wszystkiemu winna, nie wytrzymałam. - zrobiła chwilę przerwy żeby wydmuchać nos w chusteczkę. - Nie kocha mnie, nigdy mnie nie kochał. - przytuliła się do niego. - Ale ty mnie nie zostawisz prawda? - popatrzała w jego oczy.
- Nie zostawię. - powiedział, ale nie był tego do końca pewien.
Zayn nie był taki, blondyn doskonale o tym wiedział. On nie mógłby rzucić dziewczyny od tak, musiał mieć jakiś ważny powód. Kiedy blondynka wypłakiwała się w ramie chłopaka do pokoju wszedł Harry. Od początku przysłuchiwał się ich rozmowie. Wiedział, że jeżeli teraz im nie przeszkodzi, Edwards może znowu omamić Niall'a.
- Świetne przedstawienie. - zaczął klaskać i powolnym, ale zdecydowanym krokiem zbliżał się do nich.
- Powinnaś zostać aktorką Perrie, a nie piosenkarką. Udawanie lepiej ci wychodzi. - zaśmiał się gorzko.
- Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Och, nie rozumiesz? Jesteś taka pokrzywdzona, prawda? - w jego głosie było słychać sarkazm. - Udajesz, mówiłem już to, ale na prawdę cię podziwiam jesteś świetną aktorką, fascynuje mnie twój brak empatii i serce z kamienia. Myślisz, że ktoś oprócz Niall'a ci uwierzy, że jesteś taka niewinna? Widziałem was, jak się całowaliście. - blondyn chciał zaprzeczyć, ale Harry uciszył go ruchem ręki i kontynuował dalej. - Nie dziwię się, ze Malik z tobą nie wytrzymał. A ten spisek z Danielle? Perfekcyjnie zaplanowany. Brawo! - zaczął klaskać i popatrzał na nią z kpiną w oczach. - Dziwię się Dan, że dała się w to wciągnąć. Nie przemyślałyście jednak tego, że ja się o wszystkim dowiem. A ty Niall? - zwrócił się do przerażonego blondyna. - Jak mogłeś zrobić coś takiego własnemu przyjacielowi? Jesteś idiotą!
Horan był na skraju wytrzymania. Jeszcze jedno sowo z ust Hazzy mogło sprawić, że chłopak zaleje się łzami. Było mu cholernie smutno, uświadomił sobie, że zdradził swojego przyjaciela. Jeżeli on się o tym dowie to na pewno mu nie wybaczy.
- Perrie wyjdź i nie przychodź tu więcej. - powiedział Harry i wyprowadził blondynkę, a potem zatrzasnął drzwi. - Prędzej czy później on się dowie. - zwrócił się do chłopaka.
___________________________________________________________________________
Mam parę spraw.
1. Nowy blog na którym jest tylko prolog. Pierwszy rozdział zamierzam dodać jak skończę tego bloga. jestemnormalnaonedirection.blogspot.com
2. To opowiadanie dobiega końca, nie wiem ile jeszcze rozdziałów uda mi się napisać. CHCECIE SZCZĘŚLIWE CZY SMUTNE ZAKOŃCZENIE?
3. PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO NIE DODAWAŁAM ROZDZIAŁU. Nie umiałam nic wymyślić. Kiedy dostałam komentarz z pytaniem kiedy kolejny rozdział postanowiłam spiąć poślady i coś napisać. Wiele razy pisałam, nie podobało mi się, kasowałam. Na następny dzień zaczynałam od nowa, nie umiałam skończyć, to w kolejny dzień weszłam, przeczytałam, nie spodobało mi się i tak wpadłam w błędne koło. Wybaczcie za błędy jeżeli takowe wystąpiły, ale mnie głowa boli i nie mam już ochoty tego czytać.
4. Z ankiety wynika, że mam 64 czytelników. Serio? Nie bardzo w to wierzę, dodajcie komentarz, żebym mogła się przekonać.
Także jeszcze raz przepraszam.
Tak w ogóle domyślacie się o co chodziło Zayn'owi? To co mówi on, kiedy przemywa skaleczenie Destiny pochodzi z filmu "Czasem słońce czasem deszcz" Oglądałam ostatnio i cholernie mi się to spodobało. Jak to mówią stare, ale jare, czy jakoś tak.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Kocham Was. ;*
- Problem w tym, że nie wiem co. - między nimi zapadło milczenie, ale szatynka w końcu wydusiła z siebie pytanie. - Jesteś pewny swojej decyzji?
- Jak nigdy żadnej. Nie mogła stawać na drodze przyjaźni, bo ty nigdy nie zawiodłaś.
- Bo ty nigdy nie zawiodłaś. - powtórzyła szeptem słowa Zayn'a.
Naprawdę go nie zawiodła? Kochała go, to fakt, ale kiedy jej nie wierzył - nienawidziła. Kochać kogoś i nienawidzić to tak jakby zwalczać wodę ogniem. Powstanie para, powstanie głębsze uczucie od miłości. Tego nie zwalczy się do końca, to będzie w Tobie. Będzie Cię zjadało, wypełniało i nie będziesz w stanie odmówić, będziesz to karmić i dbać, aby potem cierpieć, bo to nie odejdzie. Miłość zostaje na zawsze. Więc czy naprawdę go nie zawiodła? On myślał, że nie, ale czy taka była prawda?
- Przez ten czas kiedy mnie nie było też taka byłaś? - popatrzał na nią załzawionymi oczami.
- Kiedyś byłam innym człowiekiem. Pamiętam, że ciągle się bałam, nienawidziłam, płakałam. Pamiętam, że umarłam... Ale ty to zmieniłeś. Widzisz? Już nie płaczę, czasem jedynie wspominam jak przedtem było okropnie, nie są to dobre wspomnienia, ale są i nic z tym nie zrobię.
- Straciłem dziewczynę, a odzyskałem przyjaciółkę. W życiu trzeba wybierać. Tak jak mówiłaś, jest coś za coś. Można żałować, że się źle wybrało albo, że się wcale nie wybrało. Ja nie żałuję. - jego twarz rozjaśnij uśmiech. Szczery, bez zbędnej sztuczności. Jego twarz była czysta, bez łez, wyschły.
Destiny nic nie powiedziała tylko wzruszona go przytuliła. Niedawno odkryła, że wprost uwielbiała jak ją obejmował. Jego skóra pachnąca wanilią była rajem, silne ramiona były schronieniem, a bijące serce muzyką. Czyż nie tego w życiu pragnęła? Być szczęśliwą i dzielić to szczęście z osobą która ją kocha. Dalej rozkoszowałaby się przyjemną atmosferą gdyby nie krew cieknąca jej po szyi.
Chłopak to zauważył i od razu pociągnął ja za rękę. Zaprowadził do łazienki i zaczął szukać środka do dezynfekcji. Kiedy go znalazł wyjął z szafki wacik i polał go woda utlenioną.
- Zayn, zostaw to, ja sobie poradzę.
- Cicho. - gazikiem dotknął skaleczenie na szyi dziewczyny, a ta pomimo tego, że ją trochę szczypało siedziała z kamienna miną.
Mulat był bardzo przybity, chociaż to on zerwał z Perrie, a nie na odwrót. W końcu byli ze sobą bardzo długo. Nie wiadomo co nim kierowało w tej chwili, może chciał się dowartościować? Albo chciał sobie udowodnić, że może mieć każdą? Najprawdopodobniej był to akt desperacji.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Istnieją nie tylko więzy przyjaźni. Są więzy których nie rozumiemy, zresztą nie musimy ich rozumieć. Nie naciskam za mocno? - popatrzał na ranę dziewczyny z której dalej sączyła się krew, Des pokręciła głową. - Więzy których nie da się nazwać. Można ich jedynie doświadczyć. Nie boli? - zapytał, a ona znowu zaprzeczyła. - Więzy pozbawione jakichkolwiek granic...Bezgraniczne. - znowu przyłożył watę do rany dziewczyny i lekkim ruchem przeciągnął po szyi. - Więzy namiętności. Więzy miłości. - przybliżył się do niej i mocno przycisnął w najbardziej zakrwawionym miejscu. - Bolało?
- Tak. - wyszeptała cicho.
- Mnie też.
- Czemu płaczesz? - zapytał Niall z zatroskaną miną.
Perrie przyszła do niego z rozmazanym makijażem i nieułożoną fryzurą. Musiało się stać coś poważnego, bo dziewczyna nigdy nie ubrałaby starego dresu i nie pokazałaby się tak ludziom.
- On ze mną zerwał, rozumiesz? Tak, tak zwyczajnie. Uderzyłam go, nie chciałam, ale gdy mi powiedział, że jestem wszystkiemu winna, nie wytrzymałam. - zrobiła chwilę przerwy żeby wydmuchać nos w chusteczkę. - Nie kocha mnie, nigdy mnie nie kochał. - przytuliła się do niego. - Ale ty mnie nie zostawisz prawda? - popatrzała w jego oczy.
- Nie zostawię. - powiedział, ale nie był tego do końca pewien.
Zayn nie był taki, blondyn doskonale o tym wiedział. On nie mógłby rzucić dziewczyny od tak, musiał mieć jakiś ważny powód. Kiedy blondynka wypłakiwała się w ramie chłopaka do pokoju wszedł Harry. Od początku przysłuchiwał się ich rozmowie. Wiedział, że jeżeli teraz im nie przeszkodzi, Edwards może znowu omamić Niall'a.
- Świetne przedstawienie. - zaczął klaskać i powolnym, ale zdecydowanym krokiem zbliżał się do nich.
- Powinnaś zostać aktorką Perrie, a nie piosenkarką. Udawanie lepiej ci wychodzi. - zaśmiał się gorzko.
- Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Och, nie rozumiesz? Jesteś taka pokrzywdzona, prawda? - w jego głosie było słychać sarkazm. - Udajesz, mówiłem już to, ale na prawdę cię podziwiam jesteś świetną aktorką, fascynuje mnie twój brak empatii i serce z kamienia. Myślisz, że ktoś oprócz Niall'a ci uwierzy, że jesteś taka niewinna? Widziałem was, jak się całowaliście. - blondyn chciał zaprzeczyć, ale Harry uciszył go ruchem ręki i kontynuował dalej. - Nie dziwię się, ze Malik z tobą nie wytrzymał. A ten spisek z Danielle? Perfekcyjnie zaplanowany. Brawo! - zaczął klaskać i popatrzał na nią z kpiną w oczach. - Dziwię się Dan, że dała się w to wciągnąć. Nie przemyślałyście jednak tego, że ja się o wszystkim dowiem. A ty Niall? - zwrócił się do przerażonego blondyna. - Jak mogłeś zrobić coś takiego własnemu przyjacielowi? Jesteś idiotą!
Horan był na skraju wytrzymania. Jeszcze jedno sowo z ust Hazzy mogło sprawić, że chłopak zaleje się łzami. Było mu cholernie smutno, uświadomił sobie, że zdradził swojego przyjaciela. Jeżeli on się o tym dowie to na pewno mu nie wybaczy.
- Perrie wyjdź i nie przychodź tu więcej. - powiedział Harry i wyprowadził blondynkę, a potem zatrzasnął drzwi. - Prędzej czy później on się dowie. - zwrócił się do chłopaka.
___________________________________________________________________________
Mam parę spraw.
1. Nowy blog na którym jest tylko prolog. Pierwszy rozdział zamierzam dodać jak skończę tego bloga. jestemnormalnaonedirection.blogspot.com
2. To opowiadanie dobiega końca, nie wiem ile jeszcze rozdziałów uda mi się napisać. CHCECIE SZCZĘŚLIWE CZY SMUTNE ZAKOŃCZENIE?
3. PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO NIE DODAWAŁAM ROZDZIAŁU. Nie umiałam nic wymyślić. Kiedy dostałam komentarz z pytaniem kiedy kolejny rozdział postanowiłam spiąć poślady i coś napisać. Wiele razy pisałam, nie podobało mi się, kasowałam. Na następny dzień zaczynałam od nowa, nie umiałam skończyć, to w kolejny dzień weszłam, przeczytałam, nie spodobało mi się i tak wpadłam w błędne koło. Wybaczcie za błędy jeżeli takowe wystąpiły, ale mnie głowa boli i nie mam już ochoty tego czytać.
4. Z ankiety wynika, że mam 64 czytelników. Serio? Nie bardzo w to wierzę, dodajcie komentarz, żebym mogła się przekonać.
Także jeszcze raz przepraszam.
Tak w ogóle domyślacie się o co chodziło Zayn'owi? To co mówi on, kiedy przemywa skaleczenie Destiny pochodzi z filmu "Czasem słońce czasem deszcz" Oglądałam ostatnio i cholernie mi się to spodobało. Jak to mówią stare, ale jare, czy jakoś tak.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Kocham Was. ;*