Wywiad się skończył a chłopcy wrócili do domu.
- Zayn czemu się nie odzywałeś? Siedziałeś na tym stołku blady jak ściana. - stwierdził Liam.
- Nie ważne. - chłopak lekceważąco machnął ręką, ale przyjaciel nie dawał za wygraną.
- Znowu kłopoty z Perrie?
- Nie, to nie to. Musze się pakować jutro jadę do rodziny.
- To powiedz co.
- Destiny. - wyszeptał i poszedł do swojego pokoju. Chłopak był przekonany, że jego przyjaciel tego nie słyszał, jednak Liam usłyszał jej imię. Zayn opowiadał mu kiedyś o tym, ale nigdy nie zdradził jej imienia, więc Liam mógł się domyślać, że chodzi o nią. O mulacie wiedział chyba wszystko. Przynajmniej tak mu się wydawało. W tym samym czasie Destiny szperała w starym domu na strychu. Znalazła tam album rodzinny, w którym było również zdjęcie jej i Zain'a. Uśmiechnęła się na samo wspomnienie dnia w którym zrobiono to zdjęcie.
Mały chłopiec przybiegł do domu Destiny w ręce trzymając wisiorek. Nic nie mówiąc wziął rękę dziewczynki i położył na nią łańcuszek. Był w kształcie serca, a w środku było ich wspólne malutkie zdjęcie. Mała Des pocałowała Zain'a w policzek i rumieniąc się przytuliła go. Wtedy matka chłopczyka zrobiła im zdjęcie.
Destiny odwróciła kartkę z albumu i zobaczyła, że z tyłu jest ten sam wisiorek który dostała od swojego przyjaciela. Momentalnie łzy zaczęły jej spływać po twarzy. Myślała, że go zgubiła, że już go nie znajdzie, a tym czasem on cały czas był w tym albumie. Wzięła go do ręki i otworzyła, dalej w nim było to samo zdjęcie, może trochę potargane, ale było. Opuszkami palców dotknęła miejsca gdzie widniała twarz Zain'a, lekko, jakby bała się, że może popsuć fotografie. Zamknęła wisiorek i założyła go sobie na szyję. Zawsze go będzie miała przy sobie.
Z trzaskiem zamknęła album, na którym przez 6 lat gromadził się kurz. Postanowiła zachować ten zbiór zdjęć. W końcu to było jej dzieciństwo. Dom w Bradford przywoływał w dziewczynie wiele wspomnień. Tych dobrych i tych złych. Kochała swoje dzieciństwo, nienawidziła swojego życia. Bolał ją fakt, że już nie ma rodziców. Odziedziczyła po nich dom, właśnie tu, w Bradford. Des myślała, że jej rodzice sprzedali ten dom, ale oni go na nią przepisali. Po wyprowadzce Zain'a ona tez się przeprowadziła do Londynu. Mieszka tam dalej, ale chciała zobaczyć dom w którym się urodziła i na razie jest tam od 3 dni. Wysprzątała wszystkie pokoje, zmieniła firanki na jaśniejsze i uprzątnęła ogród. Wszystko odżyło. W pobliskim sklepie dowiedziała się, że Malik'owie dalej tu mieszkają. Przeprowadzili się z powrotem, kiedy dowiedzieli się, że rodzina Bein już tu nie mieszka. Dziewczyna z każdym dniem zastanawiała się co teraz robi Zain, czy myśli o niej, czy jeszcze o niej pamięta. Czy dalej jej wierzy, że to nie ona. Wie, że Zain jest z Perrie. Spodziewała się tego, ale jednak ją to boli. Cholernie mocno. Mogłaby się z nim spotkać, ale boi się, że on jej już nie pamięta, w końcu to gwiazda. Pewnie i tak by nie wiedziała jak się zachować w jego towarzystwie, ale mimo tych obaw ona dalej chce go spotkać. Chce poczuć, że ktoś się nią jeszcze interesuje. Została sama jak palec.
Zawsze tracę tych, którzy powinni być przy mnie najdłużej. Najgorsze, że nie potrafię ich zatrzymać. Nigdy nie potrafiłam, dlatego pluję sobie w twarz i cisnę pięści w ścianę. - pomyślała i wyszła z psem na spacer. Des ma jednego psa. Od zawsze kochała zwierzęta, ale rodzice nigdy nie pozwolili jej mieć nawet chomika. Przygarnęła go ze schroniska 5 dni temu. Nazwała go Whitney. Zawsze miała skłonność do wymyślania głupich imion i przezwisk. Zdrobniale mówiła na niego Whit. Był jeszcze szczeniakiem. Od razu wiedziała, że to ten pies. Na razie był mały, ale nie długo miał z niego wyrosnąć piękny nowofunland. Dziewczyna miała słabość do dużych psów. Uwielbiała je. Może jednak nie została sama jak palec, miała jeszcze Whitney'a. Destiny szła tak zamyślona, że nie zauważyła dziewczyny która przed nią szła i obydwie się ze sobą zderzyły. To była siostra Zain'a ,Waliyaha. Nie poznała Des, była wtedy jeszcze za mała, miała 3 może 4 lata, ale Destiny wiedziała, że to ona.
- Hej, przepraszam, że na ciebie wpadłam. - zaczęła się tłumaczyć.
- Nie ma sprawy. - Des uśmiechnęła się ciepło. - Moja wina też w tym była
- O matko jaki śliczny piesek! Mogę pogłaskać? - dziewczyna kiwnęła głowa na tak i po chwili Waliyaha cała w skowronkach bawiła się z Withney'em, a Destiny przyglądała się im. Wiedziała, że lepiej jeśliby sobie stamtąd poszła, jeszcze rodzice siostry Zain'a rozpoznaliby, że to ona, ale nie chciała. Waliyaha w pewien sposób przypominała jej Zain'a. Jest szansa, że go spotka. Chwile potem Des przeprosiła dziewczynę i powiedziała, że musi już iść.
- A dasz mi się jeszcze pobawić z nim? - zapytała dziewczyna z nadzieją w oczach.
- Jasne. - odpowiedziała Destiny.
- To może jutro o 12? Wiesz mój brat jutro przyjeżdża i muszę być w domu, ale on chyba przyjeżdża o 13 więc chyba tą godzinkę mogę być na dworze. - powiedziała uśmiechnięta. Des się przeraziła.
- Jasne to do 12 w tym samym miejscu. - powiedziała i szybkim krokiem odeszła razem z Withney'em.
Czyli on jutro przyjeżdża? O matko, a co jeśli mnie pozna? Oczywiście chce go znaleźć, ale nie tak szybko, nie jestem gotowa. - zadręczała się. Doszła do domu. Cały czas myślała o Zain'ie. Bardzo chce go zobaczyć, ale boi się rozmowy z nim. Chciałaby, żeby było jak dawniej, żeby jej nigdy nie opuszczał, żeby zostało tak jak było kiedyś. Żeby Doniya żyła. Dziwiła się, ze Zain wybaczył Perrie.
A może on nie pamięta ,że to Perrie zrobiła? Może jego rodzice przekonali go, że to zrobiłam ja? - ciągle zadręczała się pytaniami. Jutro miał nastać dzień w którym być może wszystkie jej wątpliwości zostaną rozwiane.
Mały chłopiec przybiegł do domu Destiny w ręce trzymając wisiorek. Nic nie mówiąc wziął rękę dziewczynki i położył na nią łańcuszek. Był w kształcie serca, a w środku było ich wspólne malutkie zdjęcie. Mała Des pocałowała Zain'a w policzek i rumieniąc się przytuliła go. Wtedy matka chłopczyka zrobiła im zdjęcie.
Destiny odwróciła kartkę z albumu i zobaczyła, że z tyłu jest ten sam wisiorek który dostała od swojego przyjaciela. Momentalnie łzy zaczęły jej spływać po twarzy. Myślała, że go zgubiła, że już go nie znajdzie, a tym czasem on cały czas był w tym albumie. Wzięła go do ręki i otworzyła, dalej w nim było to samo zdjęcie, może trochę potargane, ale było. Opuszkami palców dotknęła miejsca gdzie widniała twarz Zain'a, lekko, jakby bała się, że może popsuć fotografie. Zamknęła wisiorek i założyła go sobie na szyję. Zawsze go będzie miała przy sobie.
Z trzaskiem zamknęła album, na którym przez 6 lat gromadził się kurz. Postanowiła zachować ten zbiór zdjęć. W końcu to było jej dzieciństwo. Dom w Bradford przywoływał w dziewczynie wiele wspomnień. Tych dobrych i tych złych. Kochała swoje dzieciństwo, nienawidziła swojego życia. Bolał ją fakt, że już nie ma rodziców. Odziedziczyła po nich dom, właśnie tu, w Bradford. Des myślała, że jej rodzice sprzedali ten dom, ale oni go na nią przepisali. Po wyprowadzce Zain'a ona tez się przeprowadziła do Londynu. Mieszka tam dalej, ale chciała zobaczyć dom w którym się urodziła i na razie jest tam od 3 dni. Wysprzątała wszystkie pokoje, zmieniła firanki na jaśniejsze i uprzątnęła ogród. Wszystko odżyło. W pobliskim sklepie dowiedziała się, że Malik'owie dalej tu mieszkają. Przeprowadzili się z powrotem, kiedy dowiedzieli się, że rodzina Bein już tu nie mieszka. Dziewczyna z każdym dniem zastanawiała się co teraz robi Zain, czy myśli o niej, czy jeszcze o niej pamięta. Czy dalej jej wierzy, że to nie ona. Wie, że Zain jest z Perrie. Spodziewała się tego, ale jednak ją to boli. Cholernie mocno. Mogłaby się z nim spotkać, ale boi się, że on jej już nie pamięta, w końcu to gwiazda. Pewnie i tak by nie wiedziała jak się zachować w jego towarzystwie, ale mimo tych obaw ona dalej chce go spotkać. Chce poczuć, że ktoś się nią jeszcze interesuje. Została sama jak palec.
Zawsze tracę tych, którzy powinni być przy mnie najdłużej. Najgorsze, że nie potrafię ich zatrzymać. Nigdy nie potrafiłam, dlatego pluję sobie w twarz i cisnę pięści w ścianę. - pomyślała i wyszła z psem na spacer. Des ma jednego psa. Od zawsze kochała zwierzęta, ale rodzice nigdy nie pozwolili jej mieć nawet chomika. Przygarnęła go ze schroniska 5 dni temu. Nazwała go Whitney. Zawsze miała skłonność do wymyślania głupich imion i przezwisk. Zdrobniale mówiła na niego Whit. Był jeszcze szczeniakiem. Od razu wiedziała, że to ten pies. Na razie był mały, ale nie długo miał z niego wyrosnąć piękny nowofunland. Dziewczyna miała słabość do dużych psów. Uwielbiała je. Może jednak nie została sama jak palec, miała jeszcze Whitney'a. Destiny szła tak zamyślona, że nie zauważyła dziewczyny która przed nią szła i obydwie się ze sobą zderzyły. To była siostra Zain'a ,Waliyaha. Nie poznała Des, była wtedy jeszcze za mała, miała 3 może 4 lata, ale Destiny wiedziała, że to ona.
- Hej, przepraszam, że na ciebie wpadłam. - zaczęła się tłumaczyć.
- Nie ma sprawy. - Des uśmiechnęła się ciepło. - Moja wina też w tym była
- O matko jaki śliczny piesek! Mogę pogłaskać? - dziewczyna kiwnęła głowa na tak i po chwili Waliyaha cała w skowronkach bawiła się z Withney'em, a Destiny przyglądała się im. Wiedziała, że lepiej jeśliby sobie stamtąd poszła, jeszcze rodzice siostry Zain'a rozpoznaliby, że to ona, ale nie chciała. Waliyaha w pewien sposób przypominała jej Zain'a. Jest szansa, że go spotka. Chwile potem Des przeprosiła dziewczynę i powiedziała, że musi już iść.
- A dasz mi się jeszcze pobawić z nim? - zapytała dziewczyna z nadzieją w oczach.
- Jasne. - odpowiedziała Destiny.
- To może jutro o 12? Wiesz mój brat jutro przyjeżdża i muszę być w domu, ale on chyba przyjeżdża o 13 więc chyba tą godzinkę mogę być na dworze. - powiedziała uśmiechnięta. Des się przeraziła.
- Jasne to do 12 w tym samym miejscu. - powiedziała i szybkim krokiem odeszła razem z Withney'em.
Czyli on jutro przyjeżdża? O matko, a co jeśli mnie pozna? Oczywiście chce go znaleźć, ale nie tak szybko, nie jestem gotowa. - zadręczała się. Doszła do domu. Cały czas myślała o Zain'ie. Bardzo chce go zobaczyć, ale boi się rozmowy z nim. Chciałaby, żeby było jak dawniej, żeby jej nigdy nie opuszczał, żeby zostało tak jak było kiedyś. Żeby Doniya żyła. Dziwiła się, ze Zain wybaczył Perrie.
A może on nie pamięta ,że to Perrie zrobiła? Może jego rodzice przekonali go, że to zrobiłam ja? - ciągle zadręczała się pytaniami. Jutro miał nastać dzień w którym być może wszystkie jej wątpliwości zostaną rozwiane.
GENIALLNY! <3
OdpowiedzUsuńJuż się zakochałam w tym opowiadaniu i zżyłam się z główną bohaterką ;)
Prawie się popłakałam jak Des była na tym strychu i znalazła wisiorek.
Czekam na następny ;)
Megaa ! ♥
OdpowiedzUsuńCudowny .
OdpowiedzUsuńJest jeszcze lepszy niż poprzedni .
Wiesz chyba , że uzależniłam się od twoich słów i bd zawsze je czytać :**
Laska, to jest F-E-N-O-M-E-N-A-L-N-E!!!! Tak się wciągnęłam już po pierwszym rozdziale, że to jest mało powiedziane! *.* Nie spodziewałam się, że po genialnym prologu napiszesz jeszcze lepszy rozdział pierwszy, za co bardzo, ale to bardzo Cię przepraszam. Aż jestem ciekawa, co się wydarzy dalej. Czy Destiny spotka się z Zaynem? Bosh, pisz szybko kolejny rozdział. ;* Życzę mnóstwo weny i czekam z niecierpliwością na następny odcinek. <3
OdpowiedzUsuńMEGA ;*
OdpowiedzUsuńCiekawe jak będzie wyglądało jej spotkanie z Zayn'em <3
Czekam na nn <3
O boshe świetny ♥
OdpowiedzUsuńjej ! Twoje opowiadanie jest booskie! takie.. inne niz wszystkie! <3
OdpowiedzUsuńjuz je uwielbiam ! chce juz kolejty rozdziaal !
prosze, dodaj szyybko !<3
~smile!;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY *.*
OdpowiedzUsuńinformuj mnie o następnych
www.crazyidiotsonedirection.blogspot.com
Zajebisty *.* ciesze sie ze zaczelas pisac drugiego bloga :D Bo inaczej nie pozbieralabym sie po pierwszym :( Piszesz jak zwykle swietnie :*
OdpowiedzUsuńxoxo Ania
Fantastyczny ♥
OdpowiedzUsuńSory ze dopiero teraz komentuje, ale zajęta byłam. Czekam na następny.
Nie ma sprawy. :)
Usuń