wtorek, 11 grudnia 2012

20. " Nie odbieraj mi jej. "

- Perrie, Harry to wszystko słyszał, pewnie powiedział o tym Liam'owi. - powiedział wystraszony blondyn.
- Co?! Kurwa mać, trzeba coś wymyślić.
- A jeżeli on to powiedział też Zayn'owi? To po nas.
- Czekaj pójdę do Zayn'a zwale wszystko na Destiny. - blondynka była w szoku. Jak mogła być tak nieuważna?
- Zayn. - zaczęła nieśmiało wchodząc do jego pokoju. Bała się, że już zdążył się dowiedzieć, jednak on głupi dalej we wszystko wierzył.
- Tak kochanie? - uśmiechnął się i przytulił blondynkę.
- Wiesz, bo jest taka delikatna sprawa, Destiny chciała rozwalić nasz związek.
- Nie bądź śmieszna Perrie. - zaśmiał się mulat. - Des? Serio? Nie mogłaś wymyślić czegoś innego?
- Naprawdę, Niall ci to może potwierdzić. Niall! - krzyknęła. - Chodź powiedz Zayn'owi, że ta dziewucha chciała go uwieść.
Blondyn szybko znalazł się w pokoju i nieśmiało potwierdził słowa Perrie, po czym w szybkim tempie opuścił dom.
- Widzisz?
- Wyjdź, chce być sam. - dla Zayn'a to był szok. Jego Des chciała rozwalić mu związek? Niemożliwie, ale jednak Niall, on to potwierdził. Komu wierzyć? Znał ją niemal od zawsze. Kiedyś była inna niż teraz. Pogodna, wesoła, pełna życia. Chciał, żeby była taka jak dawniej. Jej uśmiech niegdyś promienny, teraz tylko dla świętego spokoju można zobaczyć na jej twarzy. Wymuszony, teatralny. Mimo to, dobrze odgrywa swoją rolę. Nikt oprócz niego nie spostrzegł tej zmiany. Z resztą, tylko on i Perrie wiedzieli jaka była. Uwierzył blondynce. Uwierzył jej, że jego przyjaciółka chciała rozwalić mu związek. Jak on mógł to zrobić? Jak mógł być tak bezczelny? Wiele razy ją zranił, ale ta rana była najgłębsza, jaką do tej pory zadał szatynce. Głupi, głupi, głupi...

Whitney! - krzyknęła Des, widząc jak jej psa, wyrzucają z czarnego auta. Był cały zakrwawiony i utykał na prawą łapę. Podbiegła do niego i wzięła na ręce. Po jej policzkach popłynęły łzy, z jednej strony płakała ze szczęścia, że żyje, z drugiej martwiła się czy z tego wyjdzie. Rana nie wyglądała zbyt dobrze
- Już dobrze mój piesku, wszystko się ułoży, będziesz zdrowy. Obiecuje. - przytuliła policzek do sierści psa. Po chwili był cały umazany krwią.
- Matko Destiny, co ci się stało? - podbiegł do niej zdyszany Louis.
- Oni go wyrzucili. Jak można być tak okrutnym?! Lepiej, żeby wzięli mnie, a nie jego. Czemu karzą niewinne zwierze za mnie? - rozpłakała się na dobre.
- Jacy oni? Boże, dziewczyno uspokój się, trzeba go zabrać do szpitala.
Razem z Lou poszli do szpitala, tam kazali jej wrócić po niego jutro. Obiecali, że zrobią wszystko, żeby go uratować. Razem z chłopakiem wracali do domu.
- Kto to był? - Louis cały czas nie odpuszczał, jednak szatynka była nieugięta.
- Idź do domu, zapomnij o całe sprawie. - skręciła na swoją posesję i zniknęła za drzwiami. Louis musiał przyznać, że ta dziewczyna kryje w sobie coraz więcej zagadek.

Mulat postanowił pójść do niej i ...i co ? Co jej powie? Nie niszcz mojego związku? Nienawidzę cię? Odejdź z mojego życia? Przecież dobrze wiedział, że takie słowa ją zabiją, że tego na pewno mu nie wybaczy. Chociaż, wybaczyłaby mu, wybaczyłaby mu wszystko, nie było rzeczy o której by rozpamiętywała i przypominała jaki zły uczynek zrobił. Na tym polega przyjaźń, prawda? On jeszcze nie pojął tajników tego uczucia. Znał tylko ćwierć tego, ona znała całą prawdę, dowiedziała się jej poprzez cierpienie, uzmysłowiła sobie, że nie ważne jak okropne świństwo ci ktoś zrobił, jeżeli przeprosi szczerze, wybacz. Jednak poszedł do niej, otworzyła mu uśmiechnięta, nie było to udawany uśmiech, był szczery, prawdziwy, jednak on nie zwracał na to uwagi, przecież najważniejsza była Perrie i te wszystkie kłamstwa, którymi go poiła. Miłość jest jednak ślepa. Nie wierzył jej.  To bolało bardziej od wszystkiego.
- Naprawdę chciałaś to zrobić? Nie spodziewałem się tego po tobie. - zwykłe słowa, a tak ranią.  Próbowała mu wszystko wytłumaczyć, ale on nie słuchał, z resztą on nigdy nie słuchał, bo uważał, że zawsze ma rację.
- To nie ja, to na prawdę nie ja. To Niall do mnie przyszedł, uwierz mi. Chociaż ten jeden pieprzony raz mi uwierz!
- Nie wierzę, tak samo nie wierzę, że nie zabiłaś mojej siostry! Morderca! - krzyknął. Złość powoli przestawała z niego uchodzić, po chwili zrozumiał sens swoich słów.
- Nienawidzę cię. - wyszeptała, dławiąc się słonymi łzami. Te dwa słowa zadziałały jak kula armatnia. Złość walnęła w niego ze zdwojoną siłą, nie panował nad swoimi słowami i czynami.
- Ty podła suko! Myślałaś, że ci uwierzę, że jej nie zabiłaś?! Chciałaś wszystko zwalić na Perrie! Ty jesteś potworem, rozumiesz?! Pomyśleć, że uwierzyłem w twoje kłamstwa. - przybliżył się do niej i mocno chwycił za nadgarstki. Szatynka syknęła z bólu. - Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj, do moich przyjaciół tym bardziej. Zniszczę cię, zapamiętaj. Życzę ci, żeby ci kolesie cię zabili. - puścił ją i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Co ona mu zrobiła?
- Boże powiedz proszę, czy ja ci coś kiedyś zrobiłam? Zawsze chodziłam do kościoła, modliłam się codziennie, spowiadałam się szczerze, nigdy nikogo nie obraziła, więc dlaczego mnie karzesz? Wiem, że nie byłam idealna, jednak za wszystko szczerze przepraszałam, czemu obierasz mi jedynego człowieka na ziemi, który jest dla mnie tak cholernie ważny, że nawet ty, który jesteś wszechwiedzący nie możesz tego pojąć? Czemu jesteś tak okrutny? - nie panowała nad niczym, z resztą nawet się nie starała. Czuła się jak...No właśnie jak? Nijak. Była nikim. Nikt, nigdy jej tak dogłębnie nie zranił, jak ten jeden człowiek.

(włącz)

- Ja cię nigdy nie skrzywdzę. - powiedział mały chłopczyk, wesoło uśmiechając się do dziewczynki, nawet nie wiedział jak bardzo mija się z prawdą.
- To tylko kwestia czasu. - odparła mu na to.

- Błagam niech ktoś powie, że to tylko sen, że tego nie było, że obudzę się, a moi rodzice będą żyli, że Doniya będzie żyła, że Zayn będzie moim przyjacielem na zawsze. Jakie to wszystko bezsensu. - Spójrz w jej oczy, zobacz jak ją zniszczył tymi paroma zdaniami. Jednak on był tylko marionetką w rękach czystego zła, był sługą pani nienawiści, był prawą ręką zazdrości. Nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Siedząc i płacząc na dywanie przypominała sobie jego oczy, kiedy mówił, ze jest suką, były takie zimne, bezuczuciowe, jakby ktoś je wyjął z lodówki, jakby to nie był on. Jakby mówiły do niej " Nienawidzę cię"
Nienawidzę cię...
      Nienawidzę cię...
            Nienawidzę cię...
Te dwa słowa odbijały się w jej głowie i zadawały ból, jakiego nigdy nie doświadczyła, czuła się jak chora psychicznie, czuła, że odstawała od tego świata, chciała zniknąć. Teraz już nawet nie miała dla kogo istnieć. Jedna Destiny w te czy wewte nie robi większej różnicy.
- Czemu ja się urodziłam? Po to, żeby być popychadłem? Żeby wszyscy mogli się na mnie wyżywać? Przecież ja nikomu nic nie zrobiłam. - przypomniała sobie dzień w którym odszedł. Wiesz co było dla niej najgorsze? Że następnego dnia musiała wstać i udawać, że wszystko jest w porządku, bo przecież życie toczy się dalej. Jak gdyby nigdy nic. I pomimo jej łez, świat się nie zatrzymał. Nawet na najkrótszą chwilę. Znowu Bóg niczego nie zauważył. Skuliła się na kanapie, by zrobić miejsce smutkowi. Jednak nie przejmuj się nią. Ona jest już przyzwyczajona, że nią się nikt nie przejmuje. A to tak cholernie bolało, bo kiedy odszedł, ona zostawiła u niego kawałek swojej duszy, a ten ból, który został to jest brak tego kawałka. Te słowa, chociaż ją zraniły, chociaż były okrutne, wybaczyła mu je. Przebaczyła mu je bez żadnych przeprosin, bez żadnego zająknienia, po prostu zbyt mocno go kochała, by mu tego nie odpuścić. Nie próbuj zrozumieć, czemu, bo i tak tego nie pojmiesz, nawet ona sama tego nie rozumiała, po prostu wybaczyłaby mu wszystko. Taka po prostu była. Jednak jedyne czego nie umiała to darować sobie. Nie umiała przebaczyć tego, że tak łatwo odpuszczała, po prostu była słaba. Zbyt słaba. Może dlatego z tej chwili myślała o śmierci? W końcu nic jej tu nie trzyma.


Cause I’m only a crack  / Bo jestem tylko pęknięciem
in this castle of glass / w tym Zamku ze Szkła


- Cóż, teraz to chyba nikt mnie nie powstrzyma, w końcu wszyscy którzy mnie znają, albo mają mnie gdzieś, albo nienawidzą. - odejdzie po cichu. A on? On nawet nie będzie wiedział, że wtedy kiedy będzie balował z kolegami jej już nie będzie. Ale obiecała sobie, że będzie patrzała na niego z góry i nie pozwoli mu cierpieć. Życzenie przednoworoczne. Na jej grobie będzie napisane: Pewnego zimowego dnia odeszła, bo życie było za trudne.
Podeszła do szafki, tam trzymała swoje skarby, których z resztą dawno nie zażywała, jednak teraz weźmie ten najsilniejszy, w końcu chce ze sobą skończyć.  Zanim on zrozumie, ona będzie już daleko, daleko stąd, tam gdzie będzie kochana. Straci ją.  Wzięła jedną, dwie, trzy, pięć, potem już nie liczyła, bo po co? Przecież już nie musi wiedzieć co to umiar. Po raz pierwszy i ostatni. Odchodzi, powoli, spokojnie, bezboleśnie. Tak jak zawsze chciała, jednak ona chciała w lazurowej sukience, takiej jak jej oczy, niestety, musi odejść w starych dresach, ale może jednak ktoś ją ubierze w śliczną sukienkę? Może będzie mogła patrzeć na swoje ciało, które otulać będzie piękny, koronkowy materiał. Ciemność.

- Czy dodzwoniłem się do pana Louis'a Tomlinson'a?
- Tak, a o co chodzi?
- Był pan dzisiaj u weterynarza i zostawił nam pan swój numer, jakby coś się działo z pieskiem, prawda?
- Tak, a o co chodzi, czy pies jest chory?
- Nie, wręcz odwrotnie, tryska energią i bardzo bym prosił, jakby mogli państwo go dzisiaj odebrać.
- Już jadę, dziękuję.
 Louis  postanowił zrobić niespodziankę Destiny i odebrał Whitney'a. Kiedy dojechał z Whit'em do domu Des, nikt nie chciał otworzyć drzwi, więc wszedł do środka.
- Des? Jesteś w domu? - krzyknął, odpowiedziała mu głucha cisza. Jednak Whitney zaczął wąchać i tak doprowadził chłopaka do nieprzytomnej dziewczyny. Dalej wszystko potoczyło się samo. Zadzwonił po karetkę, oraz po Zayn'a. Mulat nie chciał uwierzyć, jednak pojechał do szpitala, bowiem Louis był za bardzo roztrzęsiony, żeby mu  wszystko wytłumaczyć.
- Co z nią? Rękę złamała? - zaśmiał się ironicznie chłopak o brązowych oczach.
- Zayn ty nic nie rozumiesz. Ona umiera.
Jak to kurwa umiera?  On sobie żarty stroi, pomyślał mulat. Właśnie lekarz wychodził z jej pokoju.
- Panie doktorze, wie pan co się dzieje z Destiny Bein?
- Tak. - mężczyzna zdjął okulary i nie patrząc chłopakowi w oczy powiedział - Nie udaję, że jej stan jest bardzo ciężki, prawdę mówiąc nie wiem, czy możemy coś jeszcze zrobić. - i już go nie było.
- Nie wierzę i to wszystko przeze mnie.- był bliski zobaczenia śmierci, kogoś kto był mu bardziej potrzebny niż tlen. Powoli wkraczała w ciemność z której nie ma wyjścia. Chłopak nie panował nad emocjami.
- To moja wina. To moja wielka, pierdolona wina! To przeze mnie. Matko co ja zrobiłem?! Co ja najlepszego zrobiłem. - rozpłakał się. Jego serce było trudne do zrozumienia.Niekiedy opowiadało historie pełne tęsknoty, kiedy indziej  ślepło wraz ze wschodem słońca i nienawidziło wszystkiego, innym razem wyciskało skrywane łzy z oczu chłopca. Tak jak tym razem. Te poczucie winy, świadomość tego, że przez samego siebie traci właśnie jedną z najważniejszych osób w życiu, to ból, którego nie da się opisać. Śmierć, zbliża się, nadchodzi, tak spokojnie,  tak powoli.

Ona nie puka do drzwi
Tylko przychodzi bez pytania
Zabiera marzenia i sny
Żegnać też ci się zabrania

Zimnym oddechem cię mrozi
Kościstą dłonią cię woła
Wciąż nieproszona przychodzi
Nikt jej oszukać nie zdoła

Odbiera ci oddech powietrza
By zamknąć cię w czarnej odchłani
I wcale nie staje się lepsza
Gdy mówisz; przyjdź śmierci o pani

Nie spieszmy się do niej zbyt prędko
Niech życia naszego nie szuka
Nie wchodźmy więc śmierci pod rękę
Bo ona nas sama odszuka

Ta chwila to będzie jak przejście
Od życia w krainę wieczności
Tam każde odejście jest wieczne
Bez bólu ,bez łez i miłości.


Spadł na kolana i na środku korytarza zaczął się modlić do jej Boga, o to by ją ocalił, o ty by nie pozwolił jej odejść.
- Błagam, nie odbieraj mi jej! - ukrył twarz w dłoniach, czuł się taki bezradny, taki zagubiony. Nienawidził  siebie, brzydził się sobą. Podeszła do niego pani w podeszłym wieku.
- Dziewczyna? - zapytała.
- Nie,  ktoś znacznie ważniejszy. - dławił się łzami.
- Nie martw się, wyzdrowieje. - poklepała go po ramieniu i podążyła w stronę swojego męża.
- Coś mu naopowiadała? - spytał podejrzliwie starszy pan.
- Ja mu tylko dałam nadzieję. - odpowiedziała staruszka i razem podążyli szpitalnym korytarzem.
- Nie odbieraj mi jej. - wyszeptał. Urządzenie monitorujące pracę serca zaczęło pikać. Czy to koniec?
__________________________________________________________________________
Zabijecie mnie, zakopiecie, odkopiecie, a potem przerobicie na konserwy, zgadłam? xD Ale wiecie co? Podoba mi się ten rozdział, pierwszy rozdział z którego tak na prawdę jestem dumna. Napisałam go długiego, jak na mnie, ale niektórzy też chcieli fakty, no więc macie tu parę:

1. Kiedyś umyłam mojemu psu zęby szczoteczką od kuzyna, po czym on dalej jej używał, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. xD
2. Nienawidzę swojego imienia.
3. Zostałam ogłoszona mianem jędzy w swojej miejscowości przez dziewczyny z młodszej klasy.
4. Persa mojej babci nazwałam Niall, bo był podobnego koloru co jego włosy, okazało się, że to była dziewczynka, ale i tak dalej mówię na niego Niall.
5. Jak byłam mała przywaliłam mojemu bratu metalową tacą, bo nie chciał mi przełączyć na bajki.
6. Chciałabym mieć krokodyla. ^^
7. Średnio 100 razy dziennie przeczesuje ręką swoją grzywkę.
8. Kiedy się denerwuję zaczynam się trząść, wtedy koleżanka mówi na mnie chihuahua.
9. Nie przepadam za Bożym Narodzeniem.
10. Potrafię zjeść cała pizze, kiedy moja koleżanka zje ledwo połowę. Spust jak blondyn. xD

Postarałam się dla was napisać długi rozdział, zawaliłam tym właśnie kartkówkę z chemii, ale się opłacało. Więc chyba mogę prosić o to, żeby każdy kto go przeczytał skomentował, no nie? Tak ładnie proosze <33.
                                                                                                              Kocham  Was ;xx



24 komentarze:

  1. Zajebisty! Mega długi przez co jest jeszcze lepszy <3
    Boże, jak Malik mógł uwierzyć Perrie? Co za matoł! On chyba nigdy sobie nie wybaczy jeżeli Des umrze.
    A zresztą dobrze mu tak. Niech cierpi. Nawet nie wysłuchał tego co ona miała do powiedzenia.Nie powinien odwracać się od najważniejszej osoby w swoim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  2. O boże ;c
    Ej a ona będzie żyła? Malik ty idioto ;x
    Wkurwiła mnie Perri i Niall ale za to Malik najbardziej;x
    Rozdział jest najlepszy <3
    Kochana weny , weny < 33

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, naprawdę. Ale ona nie umrze, prawda?
    Jeśli tak to nie wiem co ci zrobie XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale emocje ! Płacze, jak bóbr ! nie mogę uwierzyć, że ktoś mnie doprowadził do takiego stanu. Siedzę z moim chłopakiem i się dławię łzami, a on nie wie za bardzo o co chodzi...zaraz dam mu przeczytać zobaczymy jak zareaguje na to chłopak.
    Nie wierze, jak mój ukochany Zayn, mógł to zrobić ! Zaczynam sie poważnie zastanawiać nad naszym ślubem hahha, nie no śmieje. Przykro mi, ale nie umiem być poważna :/
    Dobrze, że Lou ją znalazł, bo inaczej zmarła by niezauważona. Z jednej strony Malik w końcu zrozumie swój błąd, więc są też plusy tej sytuacji.
    Nie zaśmiecam ci bloga moimi przemyśleniami. Weny życzę i czekam na nexta <3

    http://love-story-1d-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaaaaaaaaaaaa też jestem bardzo dumna ! ale spokojnie wdech wydech kurwa mać bo zaraz tak zwyzywam tego patafiana pierdolonego, że to jest koniec ! błagam jeśli nie używasz wulgaryzmów to nie czytaj dalej bo się przerazisz. Jest jebanym chujem! dziwkarzem, skurwielem, dupkiem, idiotą, mówiłam już że chujem ? no kurwa mać !!!!!!!!! nie no spokojnie, tylko spokój Cię uratuję *mówi do siebie* kurwa mać ! bardzo dobrzeee, ma pedał nauczkę ! powinna się obudzić i kopnąć go w dupę tak mocno, że się kurwa znajdzie na księżycu! jebana Perrie, Niall też jest jakimś pojebem. Idiots, idiots everywhere ! niech ona gdzieś se wyjedzie, bo bidulka przez tą bandę przecież dostanie kota do głowy, a ten zasraniec niech nawet jej się nie pokazuje na oczy bo sama osobiście pojadę do niego i go jebne :o dobra już moje emocje powolutku się stabilizują. wybacz, ale zdenerwowałam się okropnie. tylko Harry jest cudowny! no i Louis <3 do Liama w sumie też nic nie mam :d powinna spróbować z Harrym bo niestety jej NAJZAJEBISTRZY PRZYJACIEL EVER dostarcza jej takich jedwabiście super emocji, że można się porzygać! dobra już koniec, idę po herbatkę. Ale ogółem no czekam na nexta, mam nadzieję, że mnie nie zwiedziesz i pokierujesz Des tak, że serio raz na zawsze da nauczkę Malikowi :o buziaki! :* / wishmeyourself.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest jak zwykle świetny, dzięki niemu stwierdziłam parę faktów:

    - Zayn jest ślepy !!
    - Des jest bardzo dobrym człowiekiem, bo wybaczyła Zaynowi
    - Niall jest naiwny

    DES NIE MOŻE UMRZEĆ !!!! Rozdział jest jednym z najlepszych jakie czytałam w życiu ^^

    Wychodzi na to, że Des musiała stanąć na łożu śmierci, żeby Malik przejrzał na oczy !!!

    Cieszę się, że z pieskiem jest wszystko w porządku ; )

    Mój komentarz jest jakiś dziwny i bezsensu, ale tak jakoś mi się słowa złożyły xd Czekam na następny < 333 + nie przejmuj się chemią ; p

    OdpowiedzUsuń
  7. Super super super . < 3 Aż sie popłakałam nie wiedziałam zę ktoś tego kiedyś dokona :) Jejku wspaniałe opowiadanie . CZekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudne niedawno natrafiłam na tego bloga i odrazu go pokoachałam obys nie traciłą wenu . Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz co kurwa?! :D zabiję Cię, nie to za małą kara. Będę Cię torturowac! Jak mogłaś? przez to na nastepny roździał będe czekac i czekac, wpatrywac się w monitor jak idiotka, a jak już go napiszesz będę najszczęśliwasza na świecie, fuck! jesteś zajebosta, ta sprawa jest oczywista! Wiem pierdole jak pobita, ale no cóż, życie. A perrie i Niall co za suki! :D obydwoje. Biedna Destiny! Jak mniewam przeżyje, czasem jej nie uśmiercaj, nie ;> Malik, mały pedał, hahah, nagle sobie zdał sprawę co zrobił, no co za emocję dziewczyno. Gratuluję wyobraźni! Nie no ja tego nie przeżyje, zajeboste jest to opowiadanie. Na początku ogółem jego myślałam, że będzie nudne i wgl takie że z ledwością się czyta, A tu suprise! Pełne zaskoczenie. Będę pamiętac o twym blogu do końca dni! A i kochana popraw kartkówkę z chemii. :D jtr też mam więc powodzenia i miłej nauki. ;p Ale warto było zawalic ją dla takiego roździału.Czekam na następny, zakochałam się w twej opowieści, seriously. Mam nadzieję, że następny będzie tak samo zajebisty, co ja gadam, co nie napiszesz będzie zajebiste. Nawet jak napiszesz wielką czcionką słowa: FLAKI Z OLEJEM. I tak się będę jarac. Bosz co ja cpałam, ale okej, nie zanudzam Cię. Mam nadzieję, że nie myślisz o mnie jak o jakiejś zacpanej typiarze. xoxo Weny oczywiscie, pozdr.
    dreamergirlxoxo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Piesek żyjeee ;>
    Rozdział cudownyyy ;****
    Nie będę ci tu wwlić długiego komentqrza bo ci wszystko powiedziałam..
    weny ;]

    OdpowiedzUsuń
  11. jeju !!! cudowny rozdział (w sensie pisania) A Ty co chcesz już nam bohaterkę uśmiercić potworze Ty i żebyś wiedziała że przyjdę tam do Cb i cię zakopie żywcem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Znooowu niesamowite! <3
    Dodawaj kolejne rozdziały!
    Oczywiście zapraszam również do mnie na: http://marrymeharrystyles.blogspot.com/
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  13. boże nwm co się ze mną dzieje ale jestem dziś bardzo uczuciow a popłakalam się. Już 2 blog przy którym płacze. Boże kochany. Masz talent na prawdę. Jezu. Więcej takich rozdziałów! Proszę. Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  14. cudowny ! <3
    ale i tam mam ochotę cię posiekać, ale cudowny, ale i tak cię posiekam.. kiedyś tam może xd

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiesz co, gdyby nie fakt, że masz talent, a to opowiadanie jest fantastyczne, torturowałabym Cie !
    Ja się powoli załamuje. Boże, co za smutny, wzruszający rozdział.
    Proszę nie uśmiercaj Des. Błagam. Jeżeli będzie trzeba to padnę na kolana, ale proszę nie rób tego.On musi żyć.
    Jakim cudem Zayn jest taki ślepy. On jej powiedział, że życzy jej śmierci, kretyn. Jak on mógł uwierzyć w te wszystkie kłamstwa ? Jedynie co jest pocieszające to fakt, że Whitney żyje...

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeju, ten blog jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  17. O jaaa! Niesamowite, piosenka w tle (kiss me) tworzy klimat. Świetnie to opisałaś, jestem pod wielkim wrażeniem. Proszę poinformuj koniecznie o następnym rozdziale, chciałabym, żeby Destiny z tego wyszła i wszystko było ok, ale z drugiej strony jeśli np wybudziłaby się tylko na chwilę wyjaśniła wszystko z Zaynem a później umarła to byłoby very romantic i wzruszające. ; ) Pozostaje mi czekać, mam nadzieję, że jakoś nas zaskoczysz. Zapraszam do mnie na rozdział 2:
    only-one-love-one-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie napiszę, iż Cię zabiję, gdyż tego nie zrobię. O nie, mam znacznie lepszy plan. Nie pytaj jaki, dowiesz się w swoim czasie. Ale to nie pora na rozpisywanie się o tym, co kiedyś nastąpi, więc może od razu przejdę do tego długaśnego rozdziału, który, swoją drogą, jest chyba oficjalnie moim ulubionym na Twoim blogu. Wiesz co? Jawnie, bez żadnych skrupułów, a nawet przejęcia ryczałam przy wszystkich, którzy byli w moim domu. Matka mi się kazała uspokoić, ojciec wyszedł, a bracia się ze mnie śmiali, ale kij z nimi. Ważny jest ten rozdział i to, co w nim zawarłaś. God, do tej pory nie mogę sobie uzmysłowić tego, że Destiny umiera, a Malik zrobił coś takiego, bo uwierzył Perrie, którą nie raz złapał na kłamstwie. Naprawdę, nie rozumiem tego. Przeczytałam ten rozdział już wczoraj, jednak nie miałam siły ani motywacji, by napisać jakiekolwiek sensowne zdanie w komentarzu. Miałam dosłownie mózg rozjebany. To wszystko, choć piękne i fenomenalne, jest tak naprawdę tragiczną historią nastolatki. Dopiero co odzyskała psa, a teraz sama może stracić życie. W końcu tego chciała, lecz nie pomyślała o konsekwencjach. A co, jeśli nie umrze i będzie musiała być do końca życia przykuta do łóżka? Co jeśli będzie żyła z tą świadomością, że popełniła największą głupotę swojego życia i nie będzie mogła z tym nic zrobić? Nie będzie mogła poprosić, aby odłączyli ją od aparatury, gdyż to jest zabronione. Świadome popełnienie takiego czynu jest karalne. Rozumiem, jedyny możliwy sposób, aby być szczęśliwą z rodzicami w niebie. Zayn... Jedyna osoba, której ona ufała i którą naprawdę kochała, okazała się być najgorszym, co ją spotkało. To było do przewidzenia, że mu wybaczy, jednak on okazał się być świnią, narcyzem, egoistą, chujem, jebanym pedałem i kij wie, kim jeszcze. Zostawił ją samą, kiedy ona powoli wracała do "świata żywych". Wyrzucił z siebie tyle zbędnych, raniących i idiotycznych słów po tym wszystkim, co się stało. Nie oszczędził sobie ani jednego przekleństwa, a oczernił ją w najgorszy możliwy sposób. I tu się sprawdza ta teza, że nasi przyjaciele są zagadkami i ich znamy najmniej. Widocznie ona nie znała prawdziwego Malika. Przywdziewał maskę? Niekoniecznie. Ale pod wpływem toksycznego związku diametralnie zmienił swoje nastawienie do Des. Przez niego ona może umrzeć, a on dopiero teraz to zauważył? Nie pamiętał już, że jest lekomanką i w każdej chwili może nastąpić najgorsze? Jeszcze ta ironia, którą się posłużył, gdy Lou mówił mu, iż jest ona w szpitalu. Miałam ochotę wyjść z siebie i stanąć obok. Myślałam, że nic nie zmąci mojego spokoju, jednak się myliłam. Czemu on choć raz nie pomyślał i zrobił to, czego nie powinien?! Nie pierwszy raz się to zdarzyło! A on dalej się niczego nie nauczył! Czasem zastanawiam się, czy ludzie są naprawdę tacy głupi, czy tylko udają. Nie mogę tego stwierdzić, naprawdę. Ten blog... Z każdym rozdziałem utwierdzasz mnie w przekonaniu, iż jesteś coraz lepszą pisarką, a pomysłów Ci nie brakuje. W dodatku ten był o wiele dłuższy, rozbudowałaś akcję do maksimum i chwali Ci się to, że nastąpiło to dopiero w tym rozdziale, a nie wcześniej. Od początku wiedziałam, iż ten blog będzie czymś niesamowitym, a teraz utwierdziłaś mnie w tym przekonaniu. To jest niesamowite. Sprawiasz, że na mojej twarzy może pojawić się równocześnie uśmiech jak i łzy. Jesteś jedną z niewielu osób, która wywołuje u mnie takie emocje. W dodatku te fakty o Tobie. Nie powiem, ale pozwoliły mi Ciebie bardziej poznać i dowiedzieć się, kim jest ta wspaniała osoba. Powiem tak, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, lecz cieszę się, iż to nastąpiło. Wiesz już zapewne, że czekam na kolejną dawkę Twojego talentu, więc nie będę tego mówić. Much Love. xxx

    OdpowiedzUsuń
  19. Zabije! Teraz nie mogę się doczekac kojengego, będe ciagle rozmyslala nad tym co będzie dalej!
    Piszesz świetnie! :*
    Bardzo mi się podoba twój blog!
    Ale dodawaj kiebieto szybko nextaaa! <333
    Pozadrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  20. Osz ty! :x Schowaj sie lepiej bo.ide zrzucic cie z mostu, zakopac w mule i rozgniesc ci palce otwieraczem do puszek! Ty zla! Nie usmiercaj jej! Jak mi to zrobisz to spepnie moje zamierzenia!
    Zayn-debil, idiota, kretyn
    Niall-naiwny, glupi, jeszcze raz naiwny
    Perrie-... Ee... Brak mi slow zeby ja opisac. -,-
    A i dobrze ze piesrk zyje!
    A ten wiersz... Bjutiful. *.*
    jak masz na imie ze go.nienawidzisz? :o

    OdpowiedzUsuń
  21. a tak sobie przeczytałam tego bloga i powiem, że mi się bardzo podoba. fakty o tobie bardzo zabawne i w ogóle piszesz dobrze.
    +pojawił się nowy rozdział z perspektywy Loli na http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/ zachęcam do czytania i komentowania. akcja opowiadania zaczyna nabierać szybkiego tempa i decyzje, które jeszcze niedawno podejmowali bohaterzy zaczynają nagle ulegać zmianom. ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. Zabić Cię , za co ? Za tak piękny rozdział ? Nie wiem co mam powiedzieć , nie mogę przestać płakać .
    Ten rozdział był genialny.
    Słowa Zayn'a nawet mnie zabolały jak on mógł do niej tak powiedzieć , nie mieści się to w mojej głowie. Przecież ją kocha , ale nie on woli wierzyć tej szmacie, rany ale on jest naiwny.W szpitalu to płacze i się modli a u niej w domu mówił , że mogli by ją zabić ci co ją prześladują. Ja Pierdole jak można tak powiedzieć, Niech on się leczy w jakimś psychiatryku,Kurwa no Zajebałabym mu jakimś młotem w łeb to by się ogarnął i zaczął być normalny człowiekiem. No Kurwa nie mogę. Z jednej strony płaczę jak jakaś idiotka, martwię się o Des a z drugiej jestem taka wkurwiona na Malika , że nie da się tego opisać:/ A Niall będzie płakał, będzie żałował wszystkiego co zrobił. On też nie lepszy , już nie będę używać łaciny podwórkowej, opiszę to w jednym słowie No Kurwa Patologia. Przepraszam nie dało się tego uniknąć.
    Des zna już cała 5, i wszyscy wiedzą bardzo dużo,chociaż mówiąc bardzo dużo nie wiedzą praktycznie nic.
    Ostatnio pisałaś czy dodać wątek miłosny. Możesz dodać będzie ciekawiej. No i tu widzę Harry'ego,to jak na nią patrzył, jest tu coś na rzeczy, i to co ona czuła kiedy tak na siebie patrzyli *_*
    Piesek wrócił, jak na razie jedyny powód by się cieszyć:-)
    Myślę,że Liam będzie dobrym przyjacielem dla Des i jej pomoże.
    Nadal nie mogę uwierzyć w to że Des umiera...Gdyby to był sen , chociaż pewnie nie jest :(
    Niech ona szybko wróci do zdrowia BŁAGAM !!!
    Podziwiam twój talent , jesteś geniuszem :******
    Oj tam Chemia , wydajesz mi się być Humanistą :D

    + Też jakoś nie przepadam za świętami Bożego Narodzenia, jakoś nie czuje tej magii...

    + Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a w nocy zanim zasnę pewnie będzie mnie dręczyć co dalej będzie z Des .

    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Laska, podziwiam cię. Mój blog jest niczym w porównaniu z twoim. ja-ion.blogspot.com Jak przeczytasz skomentuj czy to co ci tu napisałam to prawda.

    OdpowiedzUsuń