Des poczuła jak ktoś ściąga jej kołdrę z łóżka i postanowiła zaalarmować. Okazało się, że to Whitney. Ostatnio strasznie mało się nim zajmowała.
- Postanowiłam zostać w łóżku do południa. - oznajmiła psu. - Może do tego czasu szlag trafi połowę świata i życie będzie o połowę lżejsze.- wiedziała, że i tak jej nie rozumie. W nocy nie umiała spać, zasnęła dopiero o 5 nad ranem. Cały czas myślała nad słowami Zayn'a. Ona zmieniła się na gorsze? Przecież to istne bzdury! To nie ona nie umie się odezwać w obronie najbliższych. To nie ona udaje, że nie słyszy jak ktoś kogoś krzywdzi. To nie ona odwraca się od ludzi których kocha. To nie ona daje nadzieje, a potem ją odbiera. Ona jedynie z tej nadziei korzysta, a potem dostaje w zamian rozczarowanie. Czasem chciałaby być aniołem. Takim który lata i nie ma zmartwień, takim który jest wolny.
Po zachodzie słońca,
gdy dzień dobiega końca,
budzi się w niej anioł
i pomimo jej staraniom,
myśli o śmierci odpędzić nie umie
i całą noc siedzi w zadumie.
Myśli o skrzydłach spokoju jej nie dają
i coraz większa przewagę nad nią mają
i nie fascynuję tu wcale,
bo co by było gdyby morskie fale,
pochłonęły ja całą
i nic by nie zostało?
Być może znalazłby się jeden człowiek,
który by zrozumiał swoje błędy
i poszedł w jej stronę.
Tam gdzie białe światło,
które na ziemi już zbladło.
Ona swoją dobroć czerpie z samotności,
on jest egoistą i brak mu czułości,
idealnie się dopełniają,
bo inne charaktery mają
i chociaż obydwojgu zależy,
to tylko jedno z nich w to wierzy.
Usiadła na parapecie i podkuliła nogi. Nic jej tu przecież nie trzyma, to czemu chce zostać? Męczyć się w tym cholernie żałosnym świecie. Martwić się o kolejne jutro. Czy to znowu przez ten strach? Nie. To przez niego, mimo wszystko co jej zrobił. Jej oczy się już od niego odzwyczaiły, ale serce dalej tęskni. W końcu jak ktoś mądry napisał " Serce nie sługa." To jest właśnie szczera prawda. Ale kiedy przychodzi noc, przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce, umieramy. Z tęsknoty, z braku, braku czego? Właśnie trudne pytanie, braku najbliższej osoby? Być może. Ona takowej nie miała. Wszyscy ją opuścili, odeszli, zostawili, taką martwą duszę, która chce być aniołem. Piękne marzenie, ale czy realne? Realne, ale zawsze jest coś co trzyma na świecie, ją trzymał Zayn. To chyba dzięki niemu jeszcze tu jest. Ludzie boją się śmierci bardziej niż bólu, czemu? Przecież śmierć jest piękna. Przynajmniej ona tak uważała. Można było stać się aniołem, pragnęła tego, chciała tego, bała się. Nie myśl, że bała się bólu, nie, bała się cierpienia, bała się stracenia osoby, którą jest mulat. Kiedy by odeszła, nie zobaczyłaby go, nie przytuliła, nie spojrzała w jego oczy w kolorze kawy. A ten ból byłby gorszy. Gorszy od wszystkiego. Kiedy się ubrała i nakarmiła psa wyszła, nad jej ulubione jezioro, już od pewnego czasu chciała iść je odwiedzić, jednak wyleciało jej to z głowy. Usiadła na brzegu i poczuła się jak mała dziewczynka, jej oczy, chociaż na chwile przybrały ten sam kolor, kiedy naprawdę czuła się szczęśliwa. Ale po kilku chwilach znowu zrobiły się smutne. Rozpłakała się, a wiatr osuszał jej niewinne łzy. Nienawidzę jej słabości, wydaje się wtedy taka żałosna, słaba, żadna. Wydaje się wtedy jak upadły anioł. Jednak miała w sobie magię niewinności, magię dziecka, której urok opierał się nie na wyglądzie, a na tym, że pomimo tych łez była silna, jednocześnie potykała się o własne skrzydła. Była specyficzną odmianą upadłego anioła, ona po prostu gubiła się we własnej duszy. Była upadłym aniołem światłości, nie była zła, lecz nie wiedziała co zrobić ze swoim życiem, nie wiedziała po co żyje. Upadły anioł z białymi skrzydłami o które się potyka, najlepsze słowa które mogą ją określić. Jednak istnieje człowiek, który mógłby sprawić że ona powstanie, jednak on jest za bardzo zapatrzony w siebie, więc nawet nie pokładajmy w nim nadziei.
- Hej! Co ty robisz?! - szatynka się zdenerwowała kiedy zobaczyła, że ktoś zrobił jej zdjęcie. Dziewczyna która była sprawcą tej sytuacji trochę się zmieszała.
- Musiałam to zrobić, tak pięknie to wyglądało, wirujące liście wokół ciebie, wiatr targający twoje włosy, a do tego jeszcze jezioro, no po prostu musiałam. - dziewczyna zaczęła opowiadać z takim przejęciem, że złość która przed chwilą wypełniała jej ciało, uleciała. - A do tego te oczy, takie smutne, nie pasujące do kompozycji, ale w tych twoich oczach widać było dziecko. - Destiny nie bardzo rozumiała o co chodzi. - Po prostu widać dziecko, w twoich oczach, przygaszone, duże niebieskie oczy w których widać tęsknotę, cierpienie, żal i dzieciństwo.
- Studiujesz psychologie?
- Tak. Łatwo poznać, no nie? - zapytała i przysiadła się obok szatynki. - Jestem Alice. - przedstawiła się, a Des uścisnęła jej rękę. - Destiny Bein.
Nie dawno tu przyjechałam, a już poznałam trzy nowe osoby. - przebiegło jej przez myśl.
- Przepraszam, ale muszę wracać. - powiedziała Des i poszła do domu. Chciała być sama, tak bardzo samotność nią zawładnęła, im bardziej jej nie chciała, tym bardziej zakorzeniała się w niej, w jej myślach, słowach, czynach, w jej sercu. Jednak dno serca zostało dla niego, tam samotność nie dotarła i nie dotrze.
A on? Jak zwykle zagubiony, nawet bardziej niż ona. Zwykły tchórz, jednak zgodził się na rozmowę z Niall'em.
- Słuchaj Zayn, ja wiem, że możesz być zły i w ogóle, ale miałem dość, dlatego tak powiedziałem. Chciałem, chciałem odebrać ci osobę którą kochasz. Nie zaprzeczaj. - powiedział szybko blondyn widząc jak jego przyjaciel otwiera usta. - Ponieważ, ja...ja kocham Perrie. - spuścił głowę. Mulata zszokowało, on kocha jego dziewczynę? Nie to nie możliwe.
- Czemu nic nie mówisz? - spytał z łzami w oczach.
- Nie wiem co. - odpowiedział. Szczerze? Cieszył się z tego. Ulżyło mu, dowiedział się, że Niall nie zabierze mu Des, podczas gdy on sam ją tracił. Jednak nie było jeszcze człowieka który by mu to uzmysłowił.
- Nic na to nie poradzę Zayn, ja chciałem, żebyś poczuł się tak jak ja.
Mulat to rozumiał, nie był zły, był szczęśliwy. Bardziej zależało mu na tym, żeby Niall nie odebrał mu Destiny, niż na tym, że zakochał się w Perrie i nie wiadomo co zrobi. Kolejne jego śmieszne zachowanie.
- Nie gniewam się Niall.
- Naprawdę? - iskierki zagościły w oczach blondyna, Zayn potwierdzająco kiwnął głową.
- A jak z Des? - na to pytanie mulat nie znał odpowiedzi. Nie wiedział. Nie umiał na nie odpowiedzieć. Wiedział, że znowu wszystko spieprzył, ale znowu jego kurewska duma nie pozwalała mu iść jej przeprosić.
- Znowu jej coś zrobiłeś?
- Ja zawsze wszystko zjebie. - chłopak wypowiedział to tak żałośnie, że blondynowi zrobiło mu się go żal, wiedział, że on sam musi iść i z nią raz a szczerze pogadać, ale pomóc nie zaszkodzi.
_________________________________________________________________________________
Krótki, bo krótki, ale jest, muszę się uczyć ;c A i do tej dziewczyny która napisała do mnie na gg. MAM 13 LAT. Nie wiem o co jej chodziło, spytała się mnie o wiek, odpowiedziałam jej, że 13, a ona do mnie, że na pewno kłamie. Niby dlaczego miałabym to robić? Kiedy się o to spytałam zablokowała mnie.
Ja się pytam WTF? No, ale nic.
Coś mało komentarzy. :c Ale tym osobą które komentują DZIĘKUJĘ za to ;xx
Kocham Was. ;*
Po zachodzie słońca,
gdy dzień dobiega końca,
budzi się w niej anioł
i pomimo jej staraniom,
myśli o śmierci odpędzić nie umie
i całą noc siedzi w zadumie.
Myśli o skrzydłach spokoju jej nie dają
i coraz większa przewagę nad nią mają
i nie fascynuję tu wcale,
bo co by było gdyby morskie fale,
pochłonęły ja całą
i nic by nie zostało?
Być może znalazłby się jeden człowiek,
który by zrozumiał swoje błędy
i poszedł w jej stronę.
Tam gdzie białe światło,
które na ziemi już zbladło.
Ona swoją dobroć czerpie z samotności,
on jest egoistą i brak mu czułości,
idealnie się dopełniają,
bo inne charaktery mają
i chociaż obydwojgu zależy,
to tylko jedno z nich w to wierzy.
Usiadła na parapecie i podkuliła nogi. Nic jej tu przecież nie trzyma, to czemu chce zostać? Męczyć się w tym cholernie żałosnym świecie. Martwić się o kolejne jutro. Czy to znowu przez ten strach? Nie. To przez niego, mimo wszystko co jej zrobił. Jej oczy się już od niego odzwyczaiły, ale serce dalej tęskni. W końcu jak ktoś mądry napisał " Serce nie sługa." To jest właśnie szczera prawda. Ale kiedy przychodzi noc, przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce, umieramy. Z tęsknoty, z braku, braku czego? Właśnie trudne pytanie, braku najbliższej osoby? Być może. Ona takowej nie miała. Wszyscy ją opuścili, odeszli, zostawili, taką martwą duszę, która chce być aniołem. Piękne marzenie, ale czy realne? Realne, ale zawsze jest coś co trzyma na świecie, ją trzymał Zayn. To chyba dzięki niemu jeszcze tu jest. Ludzie boją się śmierci bardziej niż bólu, czemu? Przecież śmierć jest piękna. Przynajmniej ona tak uważała. Można było stać się aniołem, pragnęła tego, chciała tego, bała się. Nie myśl, że bała się bólu, nie, bała się cierpienia, bała się stracenia osoby, którą jest mulat. Kiedy by odeszła, nie zobaczyłaby go, nie przytuliła, nie spojrzała w jego oczy w kolorze kawy. A ten ból byłby gorszy. Gorszy od wszystkiego. Kiedy się ubrała i nakarmiła psa wyszła, nad jej ulubione jezioro, już od pewnego czasu chciała iść je odwiedzić, jednak wyleciało jej to z głowy. Usiadła na brzegu i poczuła się jak mała dziewczynka, jej oczy, chociaż na chwile przybrały ten sam kolor, kiedy naprawdę czuła się szczęśliwa. Ale po kilku chwilach znowu zrobiły się smutne. Rozpłakała się, a wiatr osuszał jej niewinne łzy. Nienawidzę jej słabości, wydaje się wtedy taka żałosna, słaba, żadna. Wydaje się wtedy jak upadły anioł. Jednak miała w sobie magię niewinności, magię dziecka, której urok opierał się nie na wyglądzie, a na tym, że pomimo tych łez była silna, jednocześnie potykała się o własne skrzydła. Była specyficzną odmianą upadłego anioła, ona po prostu gubiła się we własnej duszy. Była upadłym aniołem światłości, nie była zła, lecz nie wiedziała co zrobić ze swoim życiem, nie wiedziała po co żyje. Upadły anioł z białymi skrzydłami o które się potyka, najlepsze słowa które mogą ją określić. Jednak istnieje człowiek, który mógłby sprawić że ona powstanie, jednak on jest za bardzo zapatrzony w siebie, więc nawet nie pokładajmy w nim nadziei.
- Hej! Co ty robisz?! - szatynka się zdenerwowała kiedy zobaczyła, że ktoś zrobił jej zdjęcie. Dziewczyna która była sprawcą tej sytuacji trochę się zmieszała.
- Musiałam to zrobić, tak pięknie to wyglądało, wirujące liście wokół ciebie, wiatr targający twoje włosy, a do tego jeszcze jezioro, no po prostu musiałam. - dziewczyna zaczęła opowiadać z takim przejęciem, że złość która przed chwilą wypełniała jej ciało, uleciała. - A do tego te oczy, takie smutne, nie pasujące do kompozycji, ale w tych twoich oczach widać było dziecko. - Destiny nie bardzo rozumiała o co chodzi. - Po prostu widać dziecko, w twoich oczach, przygaszone, duże niebieskie oczy w których widać tęsknotę, cierpienie, żal i dzieciństwo.
- Studiujesz psychologie?
- Tak. Łatwo poznać, no nie? - zapytała i przysiadła się obok szatynki. - Jestem Alice. - przedstawiła się, a Des uścisnęła jej rękę. - Destiny Bein.
Nie dawno tu przyjechałam, a już poznałam trzy nowe osoby. - przebiegło jej przez myśl.
- Przepraszam, ale muszę wracać. - powiedziała Des i poszła do domu. Chciała być sama, tak bardzo samotność nią zawładnęła, im bardziej jej nie chciała, tym bardziej zakorzeniała się w niej, w jej myślach, słowach, czynach, w jej sercu. Jednak dno serca zostało dla niego, tam samotność nie dotarła i nie dotrze.
A on? Jak zwykle zagubiony, nawet bardziej niż ona. Zwykły tchórz, jednak zgodził się na rozmowę z Niall'em.
- Słuchaj Zayn, ja wiem, że możesz być zły i w ogóle, ale miałem dość, dlatego tak powiedziałem. Chciałem, chciałem odebrać ci osobę którą kochasz. Nie zaprzeczaj. - powiedział szybko blondyn widząc jak jego przyjaciel otwiera usta. - Ponieważ, ja...ja kocham Perrie. - spuścił głowę. Mulata zszokowało, on kocha jego dziewczynę? Nie to nie możliwe.
- Czemu nic nie mówisz? - spytał z łzami w oczach.
- Nie wiem co. - odpowiedział. Szczerze? Cieszył się z tego. Ulżyło mu, dowiedział się, że Niall nie zabierze mu Des, podczas gdy on sam ją tracił. Jednak nie było jeszcze człowieka który by mu to uzmysłowił.
- Nic na to nie poradzę Zayn, ja chciałem, żebyś poczuł się tak jak ja.
Mulat to rozumiał, nie był zły, był szczęśliwy. Bardziej zależało mu na tym, żeby Niall nie odebrał mu Destiny, niż na tym, że zakochał się w Perrie i nie wiadomo co zrobi. Kolejne jego śmieszne zachowanie.
- Nie gniewam się Niall.
- Naprawdę? - iskierki zagościły w oczach blondyna, Zayn potwierdzająco kiwnął głową.
- A jak z Des? - na to pytanie mulat nie znał odpowiedzi. Nie wiedział. Nie umiał na nie odpowiedzieć. Wiedział, że znowu wszystko spieprzył, ale znowu jego kurewska duma nie pozwalała mu iść jej przeprosić.
- Znowu jej coś zrobiłeś?
- Ja zawsze wszystko zjebie. - chłopak wypowiedział to tak żałośnie, że blondynowi zrobiło mu się go żal, wiedział, że on sam musi iść i z nią raz a szczerze pogadać, ale pomóc nie zaszkodzi.
_________________________________________________________________________________
Krótki, bo krótki, ale jest, muszę się uczyć ;c A i do tej dziewczyny która napisała do mnie na gg. MAM 13 LAT. Nie wiem o co jej chodziło, spytała się mnie o wiek, odpowiedziałam jej, że 13, a ona do mnie, że na pewno kłamie. Niby dlaczego miałabym to robić? Kiedy się o to spytałam zablokowała mnie.
Ja się pytam WTF? No, ale nic.
Coś mało komentarzy. :c Ale tym osobą które komentują DZIĘKUJĘ za to ;xx
Kocham Was. ;*
Zapomniałam. xd Do strony Bohaterowie została dodana nowa postać, ta strona jest na dole :)
OdpowiedzUsuńJEjku, BOSKIE !
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! ;***
OdpowiedzUsuńBoski! Zresztą mi się zawsze podoba to co piszesz ;)
OdpowiedzUsuńNo no Nialler zakochał się w Perrie, nieźle. Lepiej by było dla niego gdyby jednak znalazł sobie jakąś inną dziewczynę.
Noo a Zayn niech kurna ruszy swoją dupę i walczy o Des, a nie użala się nad sobą.
Czekam na następny ;)
O , Nialler w Perrie , no no ! ; D
OdpowiedzUsuńZayn , kurwa rusz swooją dupake i idź przeproś Des ;**
Naprawde boski rozdział! ; **
Chce następny ! ; ** ^^
No dobra, szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy w związku z dziwnym i nielogicznym zachowaniem Nialla. Chłopak zakochany w Perrie, tego jeszcze nie było. o.o Nierri czy Piall? xD Wybacz, musiałam dodać coś od siebie. Ale słodki mają paring imion, taki niecodzienni. ^.^ A Des i Zayn... Dayn albo Zestiny. *-* Haha, ale to kochane. ♥.♥ Wracając do rozdziału, podoba mi się to, że wprowadziłaś nową postać w dość dziwnych warunkach się pojawiła, jednak dla mnie było to idealne. W dodatku jej słowa może dały do myślenia Destiny? Któż to wie? Jedynie Ty, kochana. Początek... Ach, fenomenalnie genialny początek, na którym miałam ochotę się po prostu rozpłakać i zaszyć się gdzieś w kącie, opłakując to, że Zayn po raz kolejny wszystko spierdolił i nie przyznał się do swojej winy. ;c No cóż, tak już mam. W dodatku ten wspaniały wiersz, w którym wszystko tak idealnie do siebie pasuje, że gdybym usłyszała to gdziekolwiek, to od razu bym się w tym zakochała. I naprawdę tak się stało. Wprost cudownie napisany. Z taką pasją, przejęciem i ogromem doskonałości. Nie wierzę w to, że tak mało osób wypowiada swoją opinię na temat rozdziałów, skoro w każdym jest magia i coś, czego nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć. Według mnie, powinnaś mieć co najmniej 100 obserwatorów i po 40-60 komentarzy pod rozdziałami, poważnie. Zasługujesz na to w bardzo dużym stopniu. W dodatku jesteś taka skromna i nie widzisz swojego talentu. Awww... Słodkie. *-* Pod ostatnim rozdziałem chciałaś krytyki, której nie mogłam Ci dać. Teraz też nie mam zamiaru nic takiego powiedzieć. Po prostu nie potrafię. Mam jednak jedną uwagę, taki szczególik, który wyłapałam. Zdarzyło Ci się w tymże rozdziale zgubić parę przecinków, jednak nie martw się - każdemu się to zdarza. A tak w ogóle to jest jedyna rzecz, do której mogłabym mieć jakieś zastrzeżenia i to nie zawsze. Także to by było na tyle "krytyki". Jej, nie miej mi tego za złe. ;< Nie chciałam. ;c Echu, echu. Dobra, muszę skończyć się nad sobą użalać. Nie jest to wskazane w komentarzach u takich zajebistych pisarzy jak Ty. ;3 Kochana, wracając do sprawy Zayna. Jego pieprzona duma zaczyna mnie wkurwiać! I to tak na maksa. Niech w końcu skończy pierdolić głupoty i niech zacznie działać, a nie czeka, aż wszystko samo się ułoży. No przecież tak się nie da! Czy dotrze to w końcu do jego pustej czaszki?! Mam nadzieję, że tak, bo się wkurwię. A jak to zrobię, to chłopaczyna nie żyje (o tyle, o ile, uda mi się dostać jakimś cudem do Twojego opowiadania, w co wątpię - nie jestem magikiem). Zdaję sobie sprawę z tego, że on też ma problemy, ale bez przesady. Niech sobie weźmie pod uwagę swoją sytuację życiową, a sytuację Des. Dwie różne historie, które los postanowił na nowo połączyć, a on i tak potrafi to zjebać. No bez przesady. ._. Dobra, skończyłam swój wywód. I znowuż się rozpisałam. o.o Ja nie wierzę, jakim cudem? ;o W sumie, u Ciebie już tak mam. Mogę pisać kilometrowe komentarze, a i tak będę miała pomysł na dalsze pisanie, ale że nie chcę, abyś się wysilała, skończę już. ^.^ Nie gniewasz się? Mam nadzieję, skarbek. :* Misiek, czekam na rozdział kolejny. ;*** Weny, weny, weny. ♥ LOVE YOU!
OdpowiedzUsuńBoski rozdział czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńJak zwykle super . < 3333
OdpowiedzUsuńCzekam na next : 33
chciałam bardzo serdecznie podziękować za nominację i zaprosić na piąty rozdział na www.w-jednym-kierunku.blogspot.com <3
OdpowiedzUsuńz góry przepraszam za spam :c