niedziela, 4 listopada 2012

6. " To ja lecę do domu, ale ten...don't worry, be happy. "

Kiedy Des wybiegła z domu Malik'a poszła się przebrać i taksówką pojechała do klubu. Idiotka, myślała, że w alkoholu zatopi wszystko to co ją dręczy.  Właśnie wracała z imprezy, gdy jej wzrok przykuła postać siedząca na ławce. Był to Niall, wyglądał mizernie. Podeszła do niego i usiadła obok.
- Ale ty jesteś brzydki. - powiedziała. Wypity alkohol dał się we znaki.
- A ty pijana. - mruknął.
- Ale ja kiedyś wytrzeźwieje. - zaśmiała się. - A tak właściwie to co ty tu robisz?
- Mógłbym spytać  o to samo. 
- Ja? Ja hmm co ja tu robię..- zamyśliła się. - tak na prawdę to nie mam pojęcia. 
- A mnie Zayn wyrzucił z domu, powiedział, że mam cię znaleźć skoro tak dobrze się pozanliśmy. - odpowiedział, a dziewczyna znowu się zaśmiała.
- Uhmm...
- O co się pokłóciliście? Zdradził cię? - spytał chłopak, a Des spojrzała na niego jak na debila.
- Zayn? Nie..My nie byliśmy razem. - próbowała mu wytłumaczyć o co chodzi. Jednak nie powiedziała mu wszystkiego, praktycznie nic mu nie powiedziała.
- Czemu do niego nie pójdziesz? - zapytała.
- Muszę przemyśleć kilka spraw. 
- Jakich?
- Dziewczyna mnie rzuciła, bo ją zdradziłem.
- Trzeba było nie zdradzać. - wzruszyła ramionami.
- Ale no...to był jeden raz. Nie chciała iść ze mną na imprezę..- chłopak chciał skończyć, ale Destiny mu weszła w słowo.
- No to zdradziłem ją z kim popadnie. Znam taką historię.
- To było silniejsze ode mnie. - próbował się wytłumaczyć.
- To ja lecę do domu, ale ten...don't worry, be happy. - zaśmiała się na odchodne i ruszyła do domu. Blondyn pobiegł za nią.
- Co chcesz?
- Nic, odprowadzę cię.
- Nie chcę.
- Opowiedz mi skąd znasz Zayn''a. - poprosił, a ona nie wiedziała co ma mu powiedzieć. Nie chciała mu nic mówić, bo go nie znała, a jeżeli Zayn mu nie powiedział o tym, znaczy, że albo nie ma do niego zaufania, co jest wątpliwe, albo się jej wstydzi. Wybrała tą drugą opcję. W końcu, ma się czego wstydzić.  Ona jest żadna, po prostu żadna, nic w życiu nie osiągnęła,  taka szara myszka. Taka zwyczajna, ale w środku była wielka.  Nagle zapragnęła się komuś wyżalić, nie miała przyjaciółki, ani teraz nawet przyjaciela, a Niall i tak sobie stąd pojedzie więc będzie miała spokój. I tak opowiedziała mu całą swoją historię. Chłopak patrzał na nią i nie dowierzał, taka młoda osoba, a tyle w życiu przeszła.
- Wiesz jak się teraz czuje? Mam ochotę rzucać wszystkim co mi wpadnie w rękę, mam ochotę się rozpłakać tak histerycznie, żeby nikt nie mógł mnie uspokoić, ale nie mogę. A wiesz czemu? Bo od dziecka zawsze uczono mnie, że choćby nie wiem kurwa co, mam nie okazywać słabości.
- Nie wiedziałem, że znasz Zayn'a od tylu lat. Kiedyś przez sen wymówił imię Destiny.
- Właśnie tak mam na imię.
- O kurde, bo ja się nawet nie przedstawiłem. - zaśmiał się chłopak. - Jestem Niall Horan. - ukłonił się nisko i podał Des rękę.
- Destiny Bein. - uścisnęła ją i szli dalej. Kiedy znajdowali się przed drzwiami jej  domu Des zaprosiła chłopaka do siebie, on chętnie przyjął te propozycje, wiedział, że Zayn jest strasznie zazdrosny o Des. Udowodnił to tym, że się wściekł kiedy się dowiedział, że  blondyn ją przytulał, a jeśli dowie się, że był u niej w domu to będzie katastrofa. Specjalnie zrobi mu na złość, bo nic mu o niej nie powiedział. Destiny przygotowała ciepłe kakao, bo na dworze było dość zimno.
(włącz)
- Czyli jego rodzice osądzają cię o śmierć ich córki, a faktycznie zrobiła do Perrie. - podsumował blondyn.
- Tak.
- Wiedziałem, że ta dziewczyna ma coś za skórą.
- Nie jedno. - westchnęła  Des obejmując rękami kubek z kakaem.
- Nie smuć się Des. On na ciebie nie zasługuje. Wiem, że to mój przyjaciel, ale też wiem jaki on  jest, a uwierz do aniołka to mu daleko. - zaśmiał się Niall. Na twarzy Destiny pojawił się blady uśmiech.
- Nie widać, że jesteś aż tak pijana. - stwierdził chłopak.
- Nie wypiłam za dużo.
- Współczuje ci. - palnął blondyn. Destiny próbowała zapomnieć, a Niall jej w tym nie pomagał, od razu uśmiech zszedł z jej twarzy, a po policzku popłynęła łza.
-  O matko Destiny nie chciałem. - zaczął się tłumaczyć.
- Wiem. - wyszeptała, a chłopak ją do siebie przytulił. Poczuła, że znalazła w nim przyjaciela, może nie takiego jakim był Zayn. Tak to dobre określenie "był". Już niestety nie jest.

Nie martw się, nic mi nie jest,
a przynajmniej niech ci się tak wydaje.
Umieram, ale lepiej będzie jeśli
nie będziesz o tym wiedział.
Po prostu przytul mnie
i nie pytaj o co chodzi,
bo wszystkie te słowa są zbędne,
bo nie na wszystko jest odpowiedź,
ale na najważniejsze pytania
odpowie ci pustka w moim sercu,
którą zostawiłeś po odejściu.
Po prostu usiądź ze mną
i powiedz, że ci na mnie zależy
przytul i powiedz, że kochasz...

Co ja bym dała, żeby tu był Zayn. - pomyślała Des.  Bardzo za nim tęskniła, ale nie chciała mu się pokazywać na oczy. Czemu? Bo jej nie wierzył, a to ja bolało najbardziej.
- Spokojnie Des ja ci wierzę.- wyszeptał blondyn. Tego jej brakowało tych głupich 3 słów " ja ci wierzę ".  - Wiem, że nie jesteś taka, wiem, że masz  niewidzialną maskę, chcesz uciec od samej siebie.
- Nie martw się Niall pewnego dnia wyskoczę z tego przebrania, ale jeszcze nie teraz. - już wiedziała, że zyskała przyjaciela. Człowiek spotyka się całkiem przypadkowo, a okazuje się, że właśnie ten przypadek był przeznaczeniem.  Usiadła naprzeciwko blondyna i dokładniej mu się przyjrzała. Był przystojny i miał piękne niebieskie oczy. Kiedy tez się na nią popatrzał, zawstydzona spuściła wzrok na dół. Przypomniała sobie jak Zayn przenikał ją wzrokiem.
- Myślę, że z Zayn doszedł do momentu w którym mnie nienawidzi. - stwierdziła Des.
- Nawet tak nie mów. On cię kocha, tylko jest zaślepiony miłością do Perrie, ale już nie długo.
- Co masz na myśli?
- Nie ważne.
Nienawidziła Perrie, to prawda, ale nie życzyła jej źle. Kiedyś była jej przyjaciółką, miała do niej żal, że ją zostawiła, że nie powiedziała tej cholernej prawdy, a teraz sobie żyje w szczęśliwym związku z Zayn'em.
Musze się zranić w nieodwracalny sposób. Chcę zrobić wszystko, żebym już nie mogła patrzeć na siebie w lustrze. -  pomyślała. Nienawidziła siebie za to kim jest, a raczej kim się staje. Nie miała po co żyć. Ani dla kogo. Jeżeli jest coś, czego się komuś nie wybacza, to to, że ma wszystko, do czego inni dążą. I właśnie Des nie wybaczyła Perrie, że ma Zayn'a.
_________________________________________________________________________________
Przepraszam za to, że nie dałam linku do piosenki na youtube, ale jej tam nie znalazłam. Dziękuję za komentarze. ;x



9 komentarzy:

  1. Don't wory be happy ..... bisty rozdział kiedy następny xD be happy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny . !
    Ten rozdział bardzo mi się spodobał ; *
    Dobrze , że Niall był tam z nią .
    Naprawde super .
    Czekam na następny ; *** ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz do dupy. Twój blog jest głupi, mój jest fajniejszy. O wiele. Weź się zajmij czymś innym -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja ciee, nie wiedziałam że mam przed sobą mistrza w pisaniu. Kłaniam się -,- O BOŻE JAK MI MIŁO. ;xx NO przecież, że jesteś lepsza, pewnie wszystko umiesz lepiej. -, Bo pewnie idealna jesteś. Pierdol się w tej swojej świetności . ;**

      Usuń
  4. Świetny ;D
    Dobrze że Des zaprzyjaźniła się z Niall'em ;)
    Ciekawi mnie co Des wymyśli, żeby zemścić się na Perrie
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne : )
    Czekam na następne : 33
    Bardzo fajnie piszesz : DD

    OdpowiedzUsuń
  6. Na sam początek powiem Ci, nie przejmuj się osobą, która napisała ten denny komentarz, że nie potrafisz pisać. Nie miała nawet na tyle odwagi, ażeby z konta dodać komentarz, bitch please. :D
    Co do rozdziału, to jest przegenialny! Nie spodziewałam się, że Destiny pójdzie do klubu i spróbuje zatopić swoje smutki w alkoholu. Podoba mi się to, że spotkała Nialla i on postanowił ją odprowadzić. Dzięki temu małemu i niby nic nie znaczącemu czynowi zyskała coś więcej niż jedynie oparcie w nim. Odnalazła prawdziwego przyjaciela. Strasznie się cieszę, iż postanowiła mu wszystko powiedzieć; że jednak nie wahała się zbyt długo i w gruncie rzeczy postanowiła mu się wyżalić. Podoba mi się to, że usilnie nie starał się jej do czegoś przekonać i że nie rzucał słów na wiatr, mówiąc coś, czego nie powinien, a co pogorszyło ich dopiero co zbudowane stosunki. Niesamowicie prawdziwy i fenomenalny wątek. Oby tak dalej. :) Z niecierpliwością czekam na rozdział następny. ;* Weny, weny, weny, weny. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne :)) :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Bo Don't worry... na kazaniu zawsze spokoxd
    Rozdział fajnyyyyy ;*

    OdpowiedzUsuń